Symetryzm bliskowschodni

W ciągu ostatnich ośmiu lat irytowali mnie w Polsce symetryści. To wyciąganie zdarzających się, owszem, błędów poprzednich rządów, żeby przedstawiać pisowskie morze łajdactwa jako coś normalnego, wydawało mi się wyjątkowo odstręczające. Już chyba wolałem zdeklarowanych zwolenników Jarosława Kaczyńskiego, niż tych paputczików udających „obiektywnych obserwatorów”. Przychodziło mi do głowy, że mogliby swobodnie powtórzyć za Maską 2 (z „Wyzwolenia” Wyspiańskiego): „Umysł mój uchyla się od małostkowości i szybuje tam, gdzie ty nie sięgasz swoim umysłem” – na…

Czytaj dalej…

Po wczorajszym święcie

Z czym mi się kojarzy słowo „Polska”, bo przecież nie tylko ze zbliżonym do pięciokąta kształtem w zielonym atlasie geograficznym, z którego w dzieciństwie uczyłem się, że istnieje świat; więc między innymi: z szeleszczącymi jak nic innego wierszami Bolesława Leśmiana. Z otwierającymi przestrzenie znaczeń, ukryte między hasłami w słowniku języka polskiego, wierszami Stanisława Barańczaka. Z „Sonetami krymskimi” Mickiewicza, który umiał połączyć smutno-gorzki smak romantyzmu – wynalazku niemiecko-angielskiego – ze słowiańską gorączką. Z brzegiem morza w…

Czytaj dalej…

Jak zagrać psa?

Jan Lorentowicz, przedwojenny krytyk teatralny, unikał spotkań towarzyskich z udziałem reżyserów czy aktorów, obawiając się, że prywatne sympatie (lub antypatie) zaciemnią mu ocenę tego, co widzi na scenie. Były to ostatnie dekady wiary w możliwość obiektywnego wyznaczania wielkości w sztuce… Co do mnie, to choć w rozmowie z twórcą na ogół nie stać mnie na szczerość w duchu „ależ g… zrobiłeś!” (uważam, że na świecie jest za dużo cierpienia, by bez powodu je jeszcze mnożyć),…

Czytaj dalej…

Dlaczego cieszę się, ale nie świętuję (po wyborach)

Cieszę się, ale nie świętuję, bo – po pierwsze – wybory potwierdziły jedynie to, co wydawało mi się oczywiste. PiS nigdy nie miał większości, tylko część niepisowskiej większości nie poszła poprzednio na wybory. Tymczasem jednak wciąż siedmiu na dwudziestu Polaków to tak fundamentalni konserwatyści, że dla obrony uznawanych przez siebie wartości gotowi są przymknąć oko na nikczemności rządów Zjednoczonej Prawicy (twierdząc, że to jedynie drobne błędy, lub że w ogóle wszystko toczy się jak należy);…

Czytaj dalej…

Historyja o chwalebnym rezerwowaniu biletów kolejowych

Na tle tego, co o obecnym stanie kolei w Polsce czytam w internecie, to nie będzie pewnie zaskakujące, ale jednak opowiem Państwu moją historię. Organizuję wycieczkę szkolną do Krakowa. Jako chroniczna Zosia Samosia postanowiłem nie korzystać z usług żadnego biura podróży, tylko ogarnąć sprawę samodzielnie. Hotel, muzea i galerie w Krakowie pozałatwiałem, pozostało mi zamówić bilety w PKP Intercity. Wietrząc niebezpieczeństwo udałem się w połowie lipca na Dworzec Centralny, żeby zapytać, jak to załatwić. Kłopot…

Czytaj dalej…

Znowu pożegnanie

Niektórzy ludzie – należę do nich – marzą o podróży w czasie, choć tak naprawdę ta podróż właśnie się odbywa. W dzieciństwie wyobrażałem sobie rok 2000, tymczasem wystarczyło poczekać i już go znam, a nawet zapędziłem się znacznie dalej. Ale z tą wędrówką, ponieważ nie daje ona szansy powrotu, wiąże się (znów: u niektórych z nas) poczucie, że się WYWĘDROWAŁO poza obszar temporalnej „małej ojczyzny”. Przypuszczam, że tak można by rozumieć zgłaszane niekiedy przez bardzo…

Czytaj dalej…

Szwindel z maturą?

Kilka dni temu zamieściłem na FB notkę o wynikach tegorocznych matur z rozszerzonego języka polskiego – z dostępem ograniczonym dla znajomych, nie byłem bowiem pewien, czy nie przesadzam z tezą, którą tam postawiłem. Obliczyłem wtedy średnie i odchylenia średnich w wybranych losowo pięciu szkołach niepublicznych oraz pięciu publicznych, ponieważ zaczęły do mnie dochodzić niepokojące głosy o dziwnych wynikach w dobrych do tej pory szkołach niepublicznych. Od tego czasu wiem więcej i mogę odpowiedzialnie powiedzieć, że…

Czytaj dalej…

Odwiedziny – 45 lat później (część II: co widać na pierwszym planie)

No więc przeczytałem „Liście croatoan” Donata Kirscha: 45 lat po pierwszej lekturze. Po tym, co napisałem POPRZEDNIO, nie dziwi Państwa, mam nadzieję, że otworzenie tej książki znowu było decyzją emocjonującą. Powroty do dawnych fascynacji bywają gorzkie, „Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi” i tak dalej. Ale to nie jest… Jak to powiedzieć? To nie jest byle jaki utwór. Owszem: po latach wydaje mi się pokraczny, chwilami irytujący, niekiedy manieryczny do bólu, ale ostatecznie myślę – wspominając,…

Czytaj dalej…

Odwiedziny – 45 lat później (część I: co widać w tle)

To nie ma być kolejny nostalgiczny zapis, ale opowieść o całkiem współczesnej przygodzie. Cóż poradzić, że osobliwość tej przygody ma znów związek z czasem. Muszę więc zacząć od tzw. nakreślenia tła, a ono, jak to tło, znajduje się dalej – tylko nie, jak na obrazach mistrzów renesansu, dalej w przestrzeni, lecz dalej w przeszłości. A że tło rozbudowane, więc dzielę ten wpis na dwie części. Oto część pierwsza, przedstawiająca tło właśnie.   Mniej więcej od…

Czytaj dalej…

Saga i zegar

Kiedy byłem małym chłopcem, hej, filmy nadawane po dzienniku były dla mnie niedostępne: rodzice odsyłali mnie konsekwentnie do łóżka, robiąc z rzadka wyjątek na jakiś ciekawy mecz piłkarski… Przełomem była „Melissa”, o której pisałem TUTAJ. Nie wszystko zresztą pociągało mnie w tym samym stopniu: ośmio- czy dziewięciolatek nie był jakoś szczególnie zainteresowany filmami obyczajowymi; co innego, gdy chodziło o oryginalną „Mumię”, której nieznajomość fatalnie wpłynęła na moją pozycję towarzyską wśród rówieśników (tę czarno-białą „Mumię” obejrzałem…

Czytaj dalej…

Premium WordPress Themes