Wczoraj na facebooku oprotestowałem sposób, w jaki Agnieszka Kublik streściła w internetowej GW moją wypowiedź dla „Wirtualnych Mediów”. Ja powiedziałem: „To, że szefostwo Radia pozwala sobie na zniszczenie tego fenomenu społecznego, jakim jest Trójka, to jest coś niewiarygodnego. Istotna kwestia jest inna: czy przyzwoici dziennikarze powinni wciąż firmować swoimi nazwiskami to, co się dzieje na antenie”. Agnieszka Kublik: „Jerzy Sosnowski, komentując zmiany w Trójce, powiedział, że przyzwoici dziennikarze nie powinni tam zostawać”. Kilku internautów dopytywało, czy dziennikarka aby na pewno wypaczyła moją myśl, nawet jeśli nadała jej brutalniejszą formę. To chyba znaczy, że winien jestem Państwu, a zwłaszcza moim koleżankom i kolegom, którzy wciąż pracują w Trójce, kilka(dziesiąt) słów komentarza. Oto on:
1. Z zespołu, który przez ostatnie lata pracował na markę Trójki (zbudowaną na mocnym fundamencie legendy Programu III z końca lat 60., z lat 70. i 80.), w 2016 roku odeszło – decyzją władz Polskiego Radia lub na własną prośbę – dwanaście osób, w tym nasze szefowe, Magda Jethon, Anna Krakowska i Anna Burzyńska, kierownictwo redakcji aktualności, Grażyna Mędrzycka i Tomasz Ławnicki, oraz dziennikarze: Marcin Zaborski, Małgorzata Spór, Anna Zaleśna (wszyscy z Aktualności), Michał Nogaś (z redakcji publicystyki), Joanna Mielewczyk, Jerzy Owsiak. Po drodze wyrzucono także mnie, kierownika redakcji publicystyki i, nawiasem mówiąc, przewodniczącego związku zawodowego. Określenia „na własną prośbę”, które formalnie przy niektórych odejściach jest zgodne z prawdą, nie należy traktować zbyt dosłownie: Michał Nogaś otwarcie powiedział Agnieszce Kublik o duchocie, panującej obecnie na Myśliwieckiej, o nieliczeniu się ze zdaniem zespołu, a Jerzy Owsiak, żegnając się ze Słuchaczami, jasno zadeklarował, że nie chce sąsiadować na antenie z audycjami, które zaprzeczają ważnym dla niego wartościom. W Trójce w roli gospodarzy pojawili się zaangażowani w rewolucję aksjologiczną publicyści tacy, jak Paweł Lisicki, Grzegorz Górny, Piotr Semka, Maciej Pawlicki, czy niewątpliwie trochę lepsi od nich antenowo Dariusz Karłowicz, a ostatnio Mateusz Matyszkowicz. Za ich sprawą (o ile wiem, nie dwóch ostatnich) Trójka emituje obecnie audycje, w których np. twierdzi się autorytatywnie, że dzieci z in vitro mają do końca życia traumę wywołaną faktem, że żyją dzięki zamordowaniu (!) ich braci i sióstr, albo że szczepionki wywołują autyzm.
2. Do pracy w mediach można mieć dwojaki stosunek: albo taki, jaki miałem, pracując kiedyś w TVP, a potem przez pierwsze lata w Trójce, że „moja chata z kraja”, odpowiadam tylko za to, co sam głoszę na antenie, nie zaś za to, co o innej godzinie głosi na antenie ktoś inny; albo też taki, jaki miałem przez ostatnie lata pracy w Trójce, że stanowię część zespołu i wspólnie tworzymy pewną złożoną propozycję programową, różniąc się w wielu kwestiach, ale zgadzając się na pewien profil kulturowy anteny.
3. Trójka ze względu na kult, jaką otoczyli ją wierni Słuchacze, stanowi fenomen na tle radiofonii europejskiej, o ile nie światowej. Przed laty wypracowała pewien charakterystyczny styl, do którego nawiązywały bardzo dobre posunięcia programowe dyrektora Krzysztofa Skowrońskiego, a potem równie dobre, a chwilami lepsze (podejmowane zresztą w trudniejszych finansowo warunkach) decyzje Magdy Jethon. Tej ostatniej, mimo zdarzających się, jak każdemu, błędów, udało się zintegrować wokół siebie ludzi, czujących „ducha Trójki”. Pozwalam sobie na takie sformułowanie, znając bezprecedensowe reakcje naszych Słuchaczy, aprobujących to, co staraliśmy się robić, w sposób przywodzący na myśl bezpowrotnie, zdawałoby się, minione „złote czasy radia”: zakończony rozpowszechnieniem się telewizji odbiór programu radiowego nie jako czegoś, co nam brzęczy przy okazji innych zajęć, ale jako czegoś, co stanowi ważną część mojego, Słuchacza, życia. Ten fenomen przez profesjonalne władze Polskiego Radia i Programu III powinien być traktowany jako ogromna wartość.
4. Wszystkie znane mi posunięcia obecnego Zarządu Polskiego Radia w stosunku do Trójki pokazują, że odbiera on tę specyficzną sub-kulturę Słuchaczy Trójki jako coś wrogiego; wspólnotę trójkowiczów należy nawrócić na „właściwy sposób myślenia”, zgodny z ideologią partii rządzącej, a najbardziej nieedukowalnych po prostu do Trójki zniechęcić. Robi się to, zostawiając prawie bez zmian kształt muzyczny anteny (dlatego redakcji muzycznej, mimo wewnętrznych niesnasek, nie dotknęły chyba żadne represje), całkowicie zmieniając profil aktualności, a redakcję publicystyki poddając daleko posuniętym korektom. Trudno mieć wątpliwości (choć to z mojej strony domysł, a nie pewność), że oddając flagowy program publicystyczny anteny, Klub Trójki, dziennikarzom związanym ze środowiskiem propisowskim, a także przekazując rozmowy z politykami red. Lisickiemu, część anteny zostawia się jako wabik dla dotychczasowych odbiorców Trójki.
5. W tych okolicznościach widzę realny problem moralny dla dziennikarzy, którzy stanowili do tej pory zespół Trójki. To właśnie miałem na myśli, mówiąc, że istnieje kwestia, czy przyzwoici dziennikarze powinni wciąż firmować swoimi nazwiskami to, co się dzieje na antenie. Propagandowy zamysł władz Polskiego Radia i obecnej dyrekcji Trójki nie wydaje się bowiem specjalnie skrywany.
6. Z drugiej strony jednak widzę, kto w Trójce został: znam tych ludzi, szanuję ich i lubię. Nie kontaktujemy się obecnie wystarczająco często, bym dokładnie znał ich motywacje – nie aspiruję zresztą do roli ich spowiednika… W dodatku zdaję sobie sprawę, że status wyrzuconego z pracy nadaje moim opiniom ostrość i łatwość, które niekoniecznie pozwalają trafić w sedno. Poza tym zapewne nie znam wielu niuansów, które z natury rzeczy nie rozchodzą się poza korytarze radia. Dlatego mając wyłożone wyżej wątpliwości, czy porządny dziennikarz powinien firmować swoim nazwiskiem obecną Trójkę, rozumiem też, że skoro porządni dziennikarze wciąż tam pracują, to widocznie mają swoje racje, żeby tak właśnie zdecydować. To kwestia zaufania, na które moje koleżanki i koledzy zapracowali przez wiele lat, kiedy miałem zaszczyt być ich kolegą. Bywają chwile, kiedy ich nie rozumiem; ale jeśli się komuś ufa, przyznaje się, że rozumienie bądź nierozumienie nie jest ostateczną instancją orzekającą. Mimo lojalnie wyznanych wątpliwości.
7. Wystarczająco wiele przeżyłem z moimi koleżankami i kolegami w Trójce, by mieć nadzieję, że kiedy obecne czasy przejdą szczęśliwie do przeszłości, pojawi się – przynajmniej teoretycznie – możliwość, byśmy spróbowali przywrócić Trójkę jej Słuchaczom, albo chociaż spotkać się w gronie dawnych kolegów i serdecznie pogadać (co zresztą zdarza się nam, jakkolwiek sporadycznie, także dziś). Na antenie dzisiejszej Trójki emitowane bywają, niestety coraz częściej, audycje, które nie tylko w mojej ocenie są nie do przyjęcia; nic mi jednak nie wiadomo, by którakolwiek z nich była dziełem dziennikarzy, z którymi tak dobrze nam się przez lata pracowało.
8. Uważam, że takie gesty, jak Jurka Owsiaka czy, mniej spektakularny, Michała Nogasia, są nam wszystkim, związanym z dawną Trójką, bardzo potrzebne. Ale nie wykluczam, że potrzebne jest także trwanie i „bronienie substancji”, nawet jeśli widzę niebezpieczeństwo, że pracujący w dzisiejszym Polskim Radiu dziennikarz zaczyna pełnić rolę niepokojąco bliską funkcji listka figowego. O tym niebezpieczeństwie mówiłem Wirtualnym Mediom. Natomiast nie przyszłoby mi do głowy rządzić się cudzym losem i wkraczać w sprawy sumienia innych ludzi, a do tego sprowadzałoby się proste zdanie „przyzwoici dziennikarze nie powinni tam zostawać”, którego – ostatni raz przypomnę – nie wygłosiłem.
-
Moim zdaniem mimo wszystko stawia Pan sprawę zbyt ostro. W końcu Trójka była „tą Trójką” także w czasach komuny (świadomie słuchałem Trójki w latach 80.). I wówczas cieszyła się podobnym mirem wśród swoich słuchaczy, jak to jest w ostatnich latach. A przecież to szczególne przywiązanie nie było efektem „dawania świadectwa” przez dziennikarzy ówczesnej Trójki (w sensie jawnego demonstrowania sprzeciwu wobec władzy ludowej), ale za stworzenie tej szczególnej instytucji kultury polskiej, którą do dziś tak cenimy.
Ja bym jednak nie wrzucał Trójki do okopów politycznej naparzanki, Trójka to coś więcej. Określenie „bronienie substancji” brzmi trochę lekceważąco.
Walczmy z „dyktaturą ciemniaków”, ale z drugiej strony nie oddawajmy bez walki pola tym, którzy chcą przerobić na prawicową modłę to nasze wspólne dobro. Sądzę, że dobrowolna rezygnacja z pracy do tego by się sprowadzała.
Żeby było jasne – uważam usunięcie Pana z Trójki za czyn haniebny, nikt rozumny przecież nie wątpi, że wyrzucono Pana z pracy za „nieprawomyślne” poglądy. -
[…] konwencję vinatage zapożyczoną chyba wprost z audycji radiowej (miejmy nadzieję, że tylko czasowo zawieszonej), którą Jerzy prowadził w Trójce. W Śnie sów znajdziemy dziesiątki piosenek, […]