Historyja o chwalebnym rezerwowaniu biletów kolejowych

Na tle tego, co o obecnym stanie kolei w Polsce czytam w internecie, to nie będzie pewnie zaskakujące, ale jednak opowiem Państwu moją historię. Organizuję wycieczkę szkolną do Krakowa. Jako chroniczna Zosia Samosia postanowiłem nie korzystać z usług żadnego biura podróży, tylko ogarnąć sprawę samodzielnie. Hotel, muzea i galerie w Krakowie pozałatwiałem, pozostało mi zamówić bilety w PKP Intercity. Wietrząc niebezpieczeństwo udałem się w połowie lipca na Dworzec Centralny, żeby zapytać, jak to załatwić. Kłopot…

Czytaj dalej…

Znowu pożegnanie

Niektórzy ludzie – należę do nich – marzą o podróży w czasie, choć tak naprawdę ta podróż właśnie się odbywa. W dzieciństwie wyobrażałem sobie rok 2000, tymczasem wystarczyło poczekać i już go znam, a nawet zapędziłem się znacznie dalej. Ale z tą wędrówką, ponieważ nie daje ona szansy powrotu, wiąże się (znów: u niektórych z nas) poczucie, że się WYWĘDROWAŁO poza obszar temporalnej „małej ojczyzny”. Przypuszczam, że tak można by rozumieć zgłaszane niekiedy przez bardzo…

Czytaj dalej…

Szwindel z maturą?

Kilka dni temu zamieściłem na FB notkę o wynikach tegorocznych matur z rozszerzonego języka polskiego – z dostępem ograniczonym dla znajomych, nie byłem bowiem pewien, czy nie przesadzam z tezą, którą tam postawiłem. Obliczyłem wtedy średnie i odchylenia średnich w wybranych losowo pięciu szkołach niepublicznych oraz pięciu publicznych, ponieważ zaczęły do mnie dochodzić niepokojące głosy o dziwnych wynikach w dobrych do tej pory szkołach niepublicznych. Od tego czasu wiem więcej i mogę odpowiedzialnie powiedzieć, że…

Czytaj dalej…

Odwiedziny – 45 lat później (część II: co widać na pierwszym planie)

No więc przeczytałem „Liście croatoan” Donata Kirscha: 45 lat po pierwszej lekturze. Po tym, co napisałem POPRZEDNIO, nie dziwi Państwa, mam nadzieję, że otworzenie tej książki znowu było decyzją emocjonującą. Powroty do dawnych fascynacji bywają gorzkie, „Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi” i tak dalej. Ale to nie jest… Jak to powiedzieć? To nie jest byle jaki utwór. Owszem: po latach wydaje mi się pokraczny, chwilami irytujący, niekiedy manieryczny do bólu, ale ostatecznie myślę – wspominając,…

Czytaj dalej…

Odwiedziny – 45 lat później (część I: co widać w tle)

To nie ma być kolejny nostalgiczny zapis, ale opowieść o całkiem współczesnej przygodzie. Cóż poradzić, że osobliwość tej przygody ma znów związek z czasem. Muszę więc zacząć od tzw. nakreślenia tła, a ono, jak to tło, znajduje się dalej – tylko nie, jak na obrazach mistrzów renesansu, dalej w przestrzeni, lecz dalej w przeszłości. A że tło rozbudowane, więc dzielę ten wpis na dwie części. Oto część pierwsza, przedstawiająca tło właśnie.   Mniej więcej od…

Czytaj dalej…

Saga i zegar

Kiedy byłem małym chłopcem, hej, filmy nadawane po dzienniku były dla mnie niedostępne: rodzice odsyłali mnie konsekwentnie do łóżka, robiąc z rzadka wyjątek na jakiś ciekawy mecz piłkarski… Przełomem była „Melissa”, o której pisałem TUTAJ. Nie wszystko zresztą pociągało mnie w tym samym stopniu: ośmio- czy dziewięciolatek nie był jakoś szczególnie zainteresowany filmami obyczajowymi; co innego, gdy chodziło o oryginalną „Mumię”, której nieznajomość fatalnie wpłynęła na moją pozycję towarzyską wśród rówieśników (tę czarno-białą „Mumię” obejrzałem…

Czytaj dalej…

W tonacji moll

Czy zdarza Wam się, że myśl o pracy, która przecież sprawia Wam przyjemność, z dnia na dzień zaczyna Was frustrować? Zjawia się skądś poczucie, że nikt nas nie docenia i równocześnie – z oczywistym lekceważeniem logiki – że po prostu nie umiemy tego robić. Pretensje do nas wydają nam się bezpodstawne i zarazem aż za dobrze uzasadnione. Kiedy rozsądek podpowiada, że nie można być w tym samym momencie zdemaskowanym Dyzmą i niesprawiedliwie traktowanym fachurą, miłość…

Czytaj dalej…

Po balu

„Balem maturalnym” nazywamy w naszym liceum spotkanie, organizowane przez świeżo upieczonych maturzystów, podczas którego można pogadać i, jeśli wola, potańczyć, po raz pierwszy bez wyraźnego podziału na uczniów i kadrę pedagogiczną. Nie wszystkie roczniki umieją się skutecznie skrzyknąć, żeby zebrać pieniądze i wynająć lokal, ale – jeśli się nie mylę – przez 30 lat istnienia szkoły do „balu maturalnego” nie doszło najwyżej ze trzy razy. Biorę tę nazwę w cudzysłów, bo jednak nie jest to…

Czytaj dalej…

Po marszu

Miło już było w metrze, ponad stan wypełnionym uśmiechającymi się do siebie ludźmi. Wyszliśmy na powierzchnię przy Nowowiejskiej i zaczęliśmy przeć w stronę Placu Na Rozdrożu. Przed kościołem Zbawiciela jakaś pojedyncza kobieta labidziła, jakie to straszne, że tylu zdrajców Polski się znalazło w naszym kraju. Miałem ze sobą, jak wiele innych osób, biało-czerwoną flagę, więc nawet chciałem zwrócić się do niej z sugestią, że może się w takim razie myli – ale, przyznaję, dałem spokój….

Czytaj dalej…

O księżach – ze współczuciem, ale i z gniewem

Na profilu FB ks. Andrzeja Draguły znalazłem gorzki wpis o skutkach włączenia na chwilę jakiegoś telewizyjnego kabaretu: niesmaczny skecz z postacią księdza, dowcipasy proktologiczno-sodomiczne. Ks. Andrzej zgasił odbiornik i przytomnie komentuje: trzeba przywyknąć, tak nas widzą. Szczerze współczuję, ponieważ nie jest on jedynym znanym mi osobiście przyzwoitym człowiekiem, który przed laty zdecydował się na seminarium duchowne – a że sam przez kilka tygodni, na początku studiów, taki krok rozważałem, więc pamiętam mniej więcej ten klimat…

Czytaj dalej…

Premium WordPress Themes