Po marszu

Miło już było w metrze, ponad stan wypełnionym uśmiechającymi się do siebie ludźmi. Wyszliśmy na powierzchnię przy Nowowiejskiej i zaczęliśmy przeć w stronę Placu Na Rozdrożu. Przed kościołem Zbawiciela jakaś pojedyncza kobieta labidziła, jakie to straszne, że tylu zdrajców Polski się znalazło w naszym kraju. Miałem ze sobą, jak wiele innych osób, biało-czerwoną flagę, więc nawet chciałem zwrócić się do niej z sugestią, że może się w takim razie myli – ale, przyznaję, dałem spokój….