Czekam na jednoznaczne słowa ludzi, głosujących na PiS. Dzisiaj pogrzeb Pawła Adamowicza, więc czas najwyższy. Nasza zimna wojna domowa nie skończy się (a raczej rozgorzeje na dobre), jeśli OBIE STRONY nie wykażą świadomości, że zabrnęliśmy. Że, jakkolwiek różnice poglądów między nami zostaną, to jednak zapędziliśmy się w emocjach i ich słownym wyrazie. Że możemy tymczasem nie wszczynać jałowej dyskusji, kto zaczął, ale jedni i drudzy muszą sobie powiedzieć: także po naszej stronie padło dużo za dużo obelg i insynuacji. Zainspirowany komentarzem na tej stronie Pana tad9 dodałbym nawet, że obowiązek moralny dotyczy chyba w większym stopniu strony sprawującej od trzech lat władzę w Polsce.
Na razie – z tego, co udało mi się zauważyć – Agnieszka Romaszewska napisała na FB, że to okropne, co się wydarzyło w Gdańsku (nie wątpię, mogę się z Agnieszką nie zgadzać, ale podejrzewanie jej o aprobatę dla morderstwa byłoby idiotyzmem), niestety zaraz dodała, że odpowiada za to nie tylko hejt na Owsiaka, ale i nieumiarkowane chwalenie tegoż, co trochę osłabiło moją wdzięczność – no, ale dobre i tyle. Piotr Zaremba w „Dzienniku” stwierdził jasno, że „pierwszy egzamin z empatii” został przez obóz rządzący przegrany, Jarosław Kaczyński nie powinien spóźniać się na minutę ciszy, a Krystyna Pawłowicz winna wyhamować, i że TVP na obecny kryzys reaguje bezmyślnym nasileniem tępej propagandy. Dodał: „walkę z hejtem we własnych szeregach można by zacząć od razu, ale to – poza postraszeniem przez policję paru internautów – nie nastąpi”. Jego tekst dotyczy w istocie tego, jaka strategia będzie teraz korzystniejsza dla utrzymania władzy, więc też jest niezupełnie tym, co byłoby potrzebne, ale ze znanych mi wypowiedzi stanowi już prawie dokładnie to, na co czekałem. Dwa głosy – może o jakimś nie wiem? Jeśli tak, proszę mnie koniecznie powiadomić – nie chcę być niesprawiedliwy.
Tymczasem PAP rozpowszechniła zmyśloną wiadomość, że Stefan W. chciał zabić prezydenta Dudę, ale że mu nie wyszło, przerzucił swoje mordercze zamiary na prezydenta Adamowicza. Dementi po kilku godzinach wysłała straż Pałacu Prezydenckiego: Stefan W. nie podejmował prób dostania się do Pałacu. Kalkulacja, leżąca u źródeł tej pomyłki (?) zasłużonej Agencji, jest oczywista i żenująca.
TVP natomiast, transmitując piątkowe uroczystości żałobne, kadrowała je w sposób, znany dobrze starszym widzom, takim jak ja, bo stosowany był już w 1979 roku podczas pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. „Przyjdzie dużo, a pokazać trzeba mało”, jak to ujął w piosence na ten temat śp. Wojciech Młynarski.
Inne przejawy twardości serc miłosiernie pomijam.
Staram się zrelacjonować te fakty rzeczowo, trwając na stanowisku, że nie potrzeba nam dalszego podkręcania emocji. Ale wezwanie „stop nienawiści” oznacza oczekiwanie na właściwy moralny odruch drugiej strony, nie oznacza natomiast gotowości do zamknięcia oczu i wmawiania sobie i innym, że świat już jest lepszy, niż był.
To co, RODACY popierający obecną władzę: zgodzicie się, że sposób porozumiewania się skłóconych obozów należy zmienić, czy nie? Bo dwoje potrzeba do tanga i jeżeli uważacie, że podpisane także przeze mnie wezwanie do zahamowania ostrego języka w mediach dotyczy wyłącznie antypisowskiego obozu politycznego, to żadne dobro z gdańskiej tragedii nie wyniknie. „There is still time brother” (treść transparentu w ostatniej scenie antywojennego filmu „Ostatni brzeg” sprzed ponad sześćdziesięciu lat; tam miał charakter przestrogi, bo powiewał nad opustoszałym placem po nuklearnej zagładzie ludzkości).
(kadr ze strony www.smh.com.au)