„Całe życie wierzyłem, że życie Boże, życie w Bogu, jest wolnością, swobodnym wzlotem, bez-władzą, an-archią. W swych ostatecznych granicach nie jest to problem moralno-psychologiczny, a metafizyczny, problem Boga i wolności, wolności i zła, wolności i twórczości. Wolność niesie ze sobą coś nowego. Przeciwnicy wolności lubią przeciwstawiać wolności prawdę, którą narzucają i zmuszają do jej uznania. Jednak prawda jako narzucona rzecz, jako realność spadająca na mnie z góry, nie istnieje. Prawda także jest drogą i życiem [por. J 14,6]. Prawda jest zdobyczą duchową. Prawda jest poznawana w wolności i przez wolność. Prawda narzucona, w imię której wymaga się wyrzeczenia wolności, wcale nie jest prawdą, jest szatańską pokusą. Poznanie prawdy wyzwala. (…) Nie można wyzwalać mnie przemocą. Żadnej narzuconej mi ortodoksji, pretendującej do bycia prawdą, pomimo moich wolnych poszukiwań i badań, nigdy nie uznawałem i nie akceptowałem. Ogłosiłem bunt przeciwko wszelkiej ortodoksji, marksistowskiej i prawosławnej, kiedy miała ona odwagę ograniczać lub likwidować moją wolność. Zawsze tak było, zawsze tak będzie. Jestem nawet skłonny przypuszczać, że tego typu ortodoksja nie ma żadnego odniesienia do prawdy i nienawidzi prawdy. Największe zafałszowania prawdy były dokonywane przez ortodoksów. Ortodoksja ma naturę społeczną i oznacza autorytet zorganizowanego kolektywu nad wolnością osoby, nad wolnym duchem człowieka”.
(Mikołaj Bierdiajew, Autobiografia filozoficzna [1948], przeł. Henryk Paprocki, Kęty 2002, s. 53-54)
Na tę Wielkanoc nadchodzącą w warunkach jeszcze gorszych, niż rok temu, życzę Państwu doświadczenia tego, o czym pisze ów wielki filozof chrześcijański. Że prawda, prawda religijna (!), jeśli nie jest zafałszowana, to wyzwala, nie zaś niewoli.
A kiedy odkładałem książkę Bierdiajewa, sądząc, że skończyłem już ten wpis, otworzyła mi się jeszcze na takich zdaniach:
„Jestem głęboko przekonany, że należę do mistycznego Kościoła Chrystusa. Jest to silniejsze, niż moje spory z Kościołem eksterioryzowanym w świecie historycznym i społecznym”. (s.291)
…Bo Chrystus zmartwychwstał, zaiste zmartwychwstał. Powtarzać sobie to, tym bardziej, im bardziej instytucja, która miała o Nim świadczyć, się kompromituje. I im bardziej ludzie-którzy-wiedzą-lepiej twierdzą, że w takim razie wreszcie widać, że to wszystko nieprawda. Być może na przekór wszystkim, a może i wszystkiemu. Przecież credo, quia absurdum.
Taki plan. Dla mnie. Ale może i dla kogoś z Was. Trzymajcie się.
