Chandler

Zajęcia na SWPS (kurs „Literatura popularna”) dają mi okazję, żeby wracać do lektur, które lubię, a niekiedy – żeby uzupełniać lektury, przygotowane dawno temu do czytania i odłożone na przyszłość. Na tej właśnie zasadzie sięgnąłem po książkę, którą kilka lat temu upolowałem w jakimś antykwariacie, ale od razu przeczytałem z niej tylko jeden tekst. Książka nosi tytuł „Mówi Chandler” i stanowi przekład publikacji „Raymond Chandler Speaking” z 1962 roku, z dodatkiem eseju „Skromna sztuka pisania…

Czytaj dalej…

Jeszcze trochę o Berlinie. Charlottenburg.

Postanowiłem wrócić jeszcze do ostatniego pobytu w Berlinie. Tym razem będzie o sztuce, właściwie, czystej. Lub może: czysto o sztuce. Charlottenburg to dzielnica znana głównie z pałacu i ogrodu. Ale dosłownie vis a vis głównego wejścia do pałacu znajdują się trzy muzea, których nie powinno się przeoczyć, jeśli się lubi sztukę ostatnich lat stu pięćdziesięciu. Jedno to Museum Berggruen. Drugie – Sammlung Scharf-Gerstenberg. Trzecie – Museum Bröhan. Muzeum Berggreuna prezentuje zbiór obrazów, przekazany miastu w…

Czytaj dalej…

Skomplikowane wczoraj i proste dziś

Pochodzę z domu (jednego z wielu takich domów w Polsce), w którym bardzo silny był przekaz antyniemiecki. Jak miało być inaczej? Jeden dziadek – wygarnięty z warszawskiego domu w ramach akcji AB i zagazowany w Auschwitz. Drugi dziadek – po kampanii wrześniowej trafił jako jeniec do Oflagu, nie przeżył forsownego marszu, gdy nakazano ewakuację obozu przed zbliżającą się Armią Czerwoną. Do tego trzeba dołożyć doświadczenia okupacyjne warszawskiej części mojej rodziny, Powstanie (jeden z kuzynów dziadka…

Czytaj dalej…

Ball and Chain

Na FB znajoma zamieściła – z okazji tego, że na koniec lata zrobiło się lato naprawdę – krótki film, na którym Janis Joplin śpiewa „Summertime”, a potem jeszcze „Ball and Chain”. To akurat dwie piosenki, które w jej wykonaniu lubię najbardziej… – choć napisałem to zdanie i zaraz czuję jego stylistyczną niedorzeczność, bo to przecież nie byle „piosenki”, a co do czasownika „lubię”, to chyba trudno znaleźć dalszy od tego dreszczu, który czuję za każdym…

Czytaj dalej…

Berlin, a w nim Ona

Kilka dni w Berlinie. Chyba czwarty raz tam jestem. Powoli przekonuję się do tego miasta. Kiedy przyjechałem po raz pierwszy, w 2000 roku, zafascynowały mnie ślady muru – może dlatego, że z mojego lokum miałem widok na charakterystyczny zakręt ulicy, której środkiem mur przebiegał – ale sam Berlin wydawał mi się raczej pokiereszowany przez historię, niż ładny czy nastrojowy. Nie miał zuchwałej, choć nieco wyliniałej urody Paryża, nie był śliczny jak Budapeszt, oszalały od przestrzeni…

Czytaj dalej…

My Best Friend’s Wedding

Obejrzeliśmy sobie – nie pierwszy raz – „Mój chłopak się żeni”. No dobrze, sam wyrzekam na komedie romantyczne, ale dla kilku robię wyjątek. A tu w dodatku jest Ruppert Everett. Czasem mi się zdaje, że ta piękna rola robi więcej dla równouprawnienia homoseksualistów niż niejedna manifestacja. Przy okazji Andrzej Walczak podesłał mi polski tekst piosenki Burta Bacharacha i Hala Davida „I Say a Little Prayer”, która odgrywa tu ważną rolę. W przededniu wyjazdu na dalszy…

Czytaj dalej…

Wyznania byłego nauczyciela

Ostatnio trudno mi nie myśleć na nowy sposób o latach, kiedy byłem nauczycielem w szkole średniej. A to w związku z powtarzającymi się informacjami, że znaczna część młodzieży w Polsce opowiada się za prawicą i to w jej ekstremalnym, nacjonalistycznym (a nie konserwatywnym) kształcie. Co prawda nie wiem nic o tym, żeby przydarzyło się to któremuś z moich wychowanków. Ale nie mogę tego wykluczyć, bo ich dalsze losy śledzę tylko o tyle, o ile niektórzy…

Czytaj dalej…

Piękno polskiej tradycji lewicowej

Poprzedni tekst był o czym innym, ale zasłużenie ciepłe słowa, jakimi określiłem pana profesora Karola Modzelewskiego, wywołały kilka głosów polemicznych. Domagania się, żeby mówić o Nim per „Kirył”, trudno nie skwitować wzruszeniem ramion; wystarczy przeczytać kilkanaście pierwszych stron jego świetnej książki „Zajeździmy kobyłę historii”, żeby zrozumieć, że to bez sensu, chyba że ktoś dał się zaczadzić bełkotem nacjonalistów, no, ale to wtedy jego problem (ja się jego detoksykacją nie zajmę, bo nie mam pojęcia, jak…

Czytaj dalej…

Polkowski czyta (?) „Lalkę”

Niewątpliwym wydarzeniem kulturalnym mijającego tygodnia było opublikowanie przez tygodnik „wSieci” artykułu Jana Polkowskiego, poświęconego „Lalce” Bolesława Prusa. Do dziś nie umiem sobie wybaczyć, że przed laty pożałowałem pieniędzy na kupno broszury Stanisława Krajskiego pt. „Czy filozofia współczesna może doprowadzić do obłędu”. W efekcie mnie samemu zdarza się wątpić, że naprawdę czytałem w księgarni to kuriozum. Nie chcąc powtórzyć podobnego błędu, kupiłem pismo „wSieci” z 2 marca bieżącego roku. Zamierzam je umieścić w moim skromnym archiwum…

Czytaj dalej…

Widoki Katowic

    W Katowicach pierwszy raz w życiu byłem dość późno, w 1987 roku. Pracowałem wtedy jako „script-girl” u Stanisława Szwarca-Bronikowskiego podczas realizacji jego trzyczęściowego filmu „Komnaty tajemnic”, o jaskiniach w Polsce. Swoją drogą, zaczęło się to wszystko dość zabawnie: sąsiadka reżysera, znajoma mojej siostry, przekazała mi, że poszukiwany jest polonista, a ja zrozumiałem, że chodzi głównie o prace redakcyjne nad komentarzem dla lektora. Miałem w związku z tym głupią minę, gdy zatelefonowałem do Szwarca,…

Czytaj dalej…

Premium WordPress Themes