Skoro, zdaje się, muszę

Poza przeklejeniem trafnego komentarza znajomego z FB nie odzywałem się w sprawie g…burzy na temat wypowiedzi Olgi Tokarczuk, bo liczyłem, że skoro przedmiot afery jest – najłagodniej mówiąc – dęty, to rzecz ucichnie i będzie spokój. Ale ponieważ już kilka osób w sieci zaczęło mnie „wywoływać do tablicy”, więc jednak „przerywam milczenie”, jak to prześlicznościowo ujmują portale informacyjne. Choć mam poczucie, że napiszę same oczywistości.   Najpierw może ustalmy, o czym tak naprawdę jest mowa,…

Czytaj dalej…

Na marginesie dyskusji o Tolkienie

Moje zwierzenie, jak mi się czytało „Władcę pierścieni”, wywołało wśród fejsbukowiczów sporo reakcji, także na wallu Jaremy Piekutowskiego. Za wszystkie głosy dziękuję, bardzo były ciekawe. O dwóch komentarzach chciałbym jednak wspomnieć osobno, bo wydaje mi się, że ujawniają charakterystyczne zjawisko (nie wiem na pewno, dobre, czy złe; charakterystyczne). W komentarzu pierwszym pewien miłośnik fantasy wyjaśnił, że ponieważ Tolkien napisał książkę popularną i kulturowo ważną, a Sosnowski też pisze książki, tylko takiej nie umie napisać, więc…

Czytaj dalej…

Malbork z zapałek

Bardzo jestem wdzięczny siostrzenicy mojej żony, która pożyczyła mi na ten wyjazd „Władcę pierścieni” Tolkiena. Wreszcie go przeczytałem. Do fantasy, której Tolkien na spółkę z Ursulą LeGuin jest niewątpliwie założycielem, mam stosunek oziębły, ale chciałem przekonać się (37 lat po tym, jak w ogóle o Tolkienie usłyszałem), czy w dobie, gdy tęsknię za rozlewnymi opowieściami, ojciec-założyciel tego nurtu mnie jednak nie rozgrzeje. W razie, gdyby nie, liczyłem przynajmniej na zrozumienie fenomenu tej książki, która wśród…

Czytaj dalej…

Empuzjon

Na Festiwalu Góry Literatury będę miał zaszczyt prowadzić spotkanie z Olgą Tokarczuk, więc o jej „Empuzjonie” napiszę mniej, niż by należało. A i tak dużo. Postaram się przy tym nie spoilerować. Uzasadnieniem zapowiadanych gier z „Czarodziejską górą” jest fakt, że lekarze z Davos przyjeżdżali do Görbersdorfu (Sokołowska) po naukę, jak zorganizować klimatyczne leczenie gruźlicy. Te gry są naprawdę „apetyczne” (by użyć słowa, które lubi główny bohater): ewidentna ironia pozostaje ironią, nie szyderstwem; znajdujemy szybko odpowiednik…

Czytaj dalej…

Milczące stadiony

Wśród książek, które zabrałem na wakacje, jest jedna, znaleziona w mieszkaniu rodziców (nie mam wątpliwości, że kupił ją mój ojciec): „Milczące stadiony” Bohdana Tomaszewskiego. Brzmi trochę jak głos z innego świata, w którym do pełnego uzawodowienia sportu podchodzi się bez entuzjazmu (choć autor przyznaje, że „sport amatorski” to hipokryzja) i niemal na każdej stronie podkreśla się wartość… przegranej. Stąd zresztą tytuł: Tomaszewski wspomina milczenie stadionu, gdy podczas Wyścigu Pokoju w 1958 roku na etapie Łódź-Warszawa…

Czytaj dalej…

Niepobożne owady ;)

Za sprawą fejsbuka, w którym ktoś zamieścił mikrofotografię głowy mrówki, wróciło do mnie wspomnienie pierwszego chyba religijnego niepokoju w moim życiu… Około 1973 roku (jeśli dobrze pamiętam) rodzice kupili licencyjny, bo chyba pierwotnie wydany u Larousse’a, „Atlas owadów”. Były tam podobne zdjęcia, jak poniżej, nie aż tak dobre technicznie, ale równie detonujące. Nauczony na lekcjach religii, prowadzonych przez siostrę Inwiolatę, że dobry Bóg stworzył świat, przypatrywałem im się z nieznaną mi jeszcze wtedy mieszaniną śmiechu…

Czytaj dalej…

Pięć tuzinów i toast

Pięć dwunastek na sześćdziesiątkę: Joanna Kulmowa: Stacja Nigdy W Życiu, Lewis Carroll: Alicja w krainie czarów – Philip Dick: Ubik, Bolesław Prus: Lalka – Fiodor Dostojewski: Idiota, Emil Zola: Germinal – Jan Potocki: Rękopis znaleziony w Saragossie, Raymond Chandler: Długie pożegnanie – Czesław Miłosz: Rodzinna Europa, Joseph Conrad: Jądro ciemności – Peter Robinson: Trucicielka, Tomasz Mann: Doktor Faustus. King Kong (reż. Merian Cooper), Męczeństwo Joanny d’Arc (reż. Carl Dreyer) – Iluminacja (reż. Krzysztof Zanussi), Amarcord…

Czytaj dalej…

Filmowe kuriozum

Nie uwierzyłem do końca głosom internetowym i obejrzałem film pt. „Gierek”. Nawet jestem zadowolony, bo gdybym nie zobaczył go na własne oczy, nie uwierzyłbym w istnienie czegoś podobnego. Film jest tak zły, że – zdawałoby się – nie ma o czym pisać. Ale jednak właśnie myślę, że na dwa jego aspekty warto zwrócić uwagę. Jeden – to że scenarzyści znają historię Polski na poziomie przejrzanej w pośpiechu Wikipedii. Wymieńmy tylko kilka absurdów: decyzja o produkcji…

Czytaj dalej…

Krajobraz Wielkiego Piątku

„Trwam w pustce, której nie ma…” (to Witkacy, z „622 upadków Bunga) * Rozsypały mi się mosty prowadzące w tamtą stronę. Popękały tafle przybliżających zwierciadeł. Osypały się na rumowisko z metalu i desek, na wraki, odpadki. Wokół zgiełk, szczęk i śpiew. Ciszy sprzed dwóch tysiącleci nie słychać. Jeśli była wtedy jakaś cisza. Bo raczej hałas, harmider pobliskiego miasta. Sylwetki zrobiły się małe, zbyt małe, żebym to zobaczył. Narzędzia kaźni i martwe ciała wyglądają z tej…

Czytaj dalej…

O łotrach i ludziach szlachetnych

Jak wszyscy śledzę wojnę na Ukrainie. Oburza mnie i przeraża, ale niespecjalnie dziwi. Od dawna mówiło się, że Putin nie zaakceptuje niepodległej Ukrainy – zarówno z powodów dziejowych (istnieje narracja historyczna, która czyni dzisiejszą Rosję spadkobierczynią Rusi Kijowskiej), jak gospodarczych. Konsekwentne nieprzestrzeganie umów międzynarodowych to też od, lekko licząc, stu lat, specjalność Kremla. Ponadto satrapie regularnie traktują wojnę jako środek do prowadzenia polityki wewnętrznej – zakładają, że wskazanie wroga pozwoli im zjednoczyć wokół siebie wystarczająco…

Czytaj dalej…

Premium WordPress Themes