Kilka powieści przeczytanych w głuszy
Powoli kończy się nasz coroczny pobyt na Mazurach. Jak zwykle dwa tygodnie spędziliśmy z dala od wydarzeń bieżących, bez gazet, zaledwie z zaglądaniem do internetu – głównie na facebook i głównie po to, żeby się przekonać, że wcale nam się nie spieszy z powrotem. W sposób groteskowy dla osób bardziej usportowionych zapadliśmy się w tysiące stron lektur: zaszyci w miejscu, gdzie wrony zawracają, a psie szczekanie spod ogonów się dobywa, najpierw czytaliśmy gorączkowo kryminały, jeden…