Nie bez satysfakcji donoszę, że 21 stycznia 2006 roku, po wielu latach moich starań, Ukochana i ja wzięliśmy ślub w Urzędzie Stanu Cywilnego w Kołobrzegu.
Ceremonia była z założenia skromna, bez zaproszeń, orkiestry, sypania ryżu itd.
Miasto było zaśnieżone, morze – zamarznięte, niebo – zamglone. Więc wszystko w bieli.
*
Co tu jeszcze dodać? Na nikim i na niczym tak mi w życiu nie zależało. Po drodze zrobiłem trochę dobrych rzeczy i niemało złych. A teraz natrętnie przychodzi mi do głowy końcowe zdanie z powieści autora, który renomę ma mocno dwuznaczną (i słusznie), podobnie zresztą jak jego książka, choć z drugiej strony ma swój urok – No podajże wreszcie tytuł! – a mianowicie „Raz w roku w Skiroławkach”. Zdanie brzmi: „Wszystko można mieć na świecie, jeśli się człowiek będzie o to starał”. No, oryginalny kontekst jest dość ironiczny. Ale i tak – przecież nie ma takiej reguły.