Obserwuję to, co się dzieje wokół Jana Pawła II, i z rozmysłem milczę. Niniejszy tekst nie jest przerwaniem milczenia, tylko jego wyjaśnieniem. Choć zawiera kilka zgryźliwych uwag na temat naszego życia publicznego. Milczę zatem, ponieważ:

  1. Kiedy orientuję się, że głównymi źródłami wiedzy o rzekomych występkach mistrza Karola Wojtyły i poniekąd protektora krakowskiej odnogi „katolicyzmu otwartego”, abpa Sapiehy, są źródła esbeckie, to mam wrażenie, że należałoby przeprowadzić tych źródeł rzetelną krytykę, a przede wszystkim skonfrontować z innymi źródłami (o ich niedostępności – za chwilę). Sam, podkreślam, za mało wiem, żeby odpowiedzialnie stwierdzić, czy można im wierzyć. Jest dla mnie oczywiste, że autorzy wszystkich znanych mi wypowiedzi, deklarujących, że oczywiście można, wiedzą tyle, co ja, czyli niewiele. W odróżnieniu od nich mam odruch, zgoda, że wynikający z doświadczeń minionego stulecia, więc być może „dziaderski” czy „styropianowy”, żeby do papierów SB podchodzić z najwyższą nieufnością.
  2. Słusznie zwraca się uwagę, że te same kręgi, które zaufały SB w „sprawie Wałęsy”, teraz twierdzą, że SB ufać nie należy. Argument ten jednak należy widzieć i na odwrót: ci sami ludzie, którzy nie wierzyli SB w „sprawie Wałęsy”, nagle orzekają autorytatywnie, że w „sprawie Sapiehy” SB (a właściwie UB, żeby być precyzyjnym) zostawiła nam dokumenty wiarygodne. Jeszcze raz: nie mam jasnego zdania, ale ta symetria wydaje mi się uderzająca.
  3. Żadnej konfrontacji źródeł w dającym się przewidzieć czasie nie będzie, bo biskupi, z arcybiskupem Krakowa na czele, weszli w znaną im, a też nam, na pamięć rolę obrońców oblężonej twierdzy. Na dodatek podziękowali ostatnio (komunikat episkopatu) „wszystkim, którzy wystąpili w obronie dobrego imienia świętego Jana Pawła II”, w czym trudno nie widzieć kolejnego aktu sojuszu ołtarza z tronem, bo dwie doby wcześniej Sejm przyjął jawnie propagandową uchwałę w tej sprawie. Też bez żadnych badań, bo w tej uchwale nie chodzi o prawdę (a tylko za jej pomocą można bronić czyjegoś dobrego imienia), tylko o arytmetykę wyborczą. Branie udziału w tym całym sporze TERAZ to ewidentne wspieranie kampanii wyborczej PiS. Kontrargument, że Prawda jest cenniejsza niż jakieś wybory, to klasyczny przejaw amoku, odrywającego bez ratunku od rzeczywistości.   
  4. Ten właśnie antyklerykalny, a właściwie antyreligijny amok, który ogarnął wiele osób publicznych, w tym również moich znajomych realnych lub/i fejsbukowych, budzi mój niesmak. Pisałem o tym kilka lat temu w tekście „Do przyjaciół ateistów”. Dziś mógłbym go napisać ponownie, z nowymi przykładami, jeszcze ostrzej, niż wtedy. Mimo pojawiających się co pewien czas insynuacji, przypominam przy tym, że o tekstach papieża Jana Pawła II wypowiadałem się krytycznie już w latach 90. na łamach „GW”, a robienie ze mnie konserwatysty zakochanego w jego encyklikach („copyright by” dość znana profesorka etyki) dowodzi, że ktoś w ogóle nie śledzi mojej publicystyki. Nie ma takiego obowiązku, ale skoro już się tego nie robi, to wypadałoby powstrzymać się przed głoszeniem nieprawdy na mój temat, zwłaszcza jeśli się jest z zawodu etyczką.
  5. Kiedy czytam wyrazy oburzenia, że Karol Wojtyła nie donosił władzom (komunistycznym!) o występkach księży, o których zapewne/ponad wszelką wątpliwość wiedział, to zgadzam się z zarzutem, że są to głosy kompletnie ahistoryczne. Co jest dla prawdziwych konserwatystów kłopotliwą do wypowiedzenia opinią, bo zdają się oni głosić, że etyka jest obiektywna i niezmienna. No więc obawiam się, że generalnie może i jest obiektywna, ale w szczegółach się zmienia, a historyczny kontekst bardzo modyfikuje jej podstawowe przesłania. Jednocześnie jednak załatwianie kwestii prostodusznym „takie były czasy” jest też ułatwianiem sobie rozwiązania zawikłanego problemu.  
  6. Ten zaś wygląda tak: odsłaniają się kolejne obszary zgnilizny moralnej w strukturze i metodach zarządzania Kościoła katolickiego (twierdzenie, że nie ma w nim NIC zdrowego, to daleko idąca ekstrapolacja, której psychologiczne źródła rozumiem, ale jej nie podzielam). Postać Jana Pawła II była przez ten Kościół ukształtowana. Trzeba by zatem rozważyć, czy ktoś, funkcjonujący w obrębie pewnej formacji, jeśli siłą rzeczy (bo jesteśmy bez wątpienia ZDETERMINOWANI historycznie!) podziela jej ograniczenia i, mówiąc wprost, zło, może jednocześnie w tym, czym tę formację przerasta, być przedmiotem podziwu, aprobaty itd. Mnie się wydaje (przy rozmaitych dodatkowych warunkach), że owszem. Ale przebicie się z tą myślą do ogółu mam w obliczu tak rozkołysanych emocji za ideę całkowicie utopijną. Jak to pisał Nietzsche: „trudno jest między TAK i NIE wcisnąć swój stołek”. Zwłaszcza jeśli ścierają się fundamentalizmy: „atakują naszego wielkiego Rodaka świętego Jana Pawła II” z jednej, a „wreszcie się pokazało, że ten cały JP2 to przywódca gangu pedofilów” z drugiej strony. To ostatnie zdanie to także AUTENTYCZNY CYTAT. Nie wymaga, moim zdaniem, komentarza, chyba, że ktoś jest ogarnięty opisanym wyżej amokiem, ale takiemu nie da się nic wyjaśnić, chyba, że mu w końcu przejdzie.
  7. Ponieważ, przy wszystkich błędnych decyzjach, zwłaszcza personalnych, ale też ideowych i politycznych, jakie można bez szczególnych wątpliwości przypisywać polskiemu papieżowi, mam go za człowieka o wielu zasługach, sytuację, w której za jego obronę zabiera się PiS z polskimi biskupami, mam za ponurą groteskę. Zwłaszcza, kiedy wychodzi na to, że w jedną trąbę dmie z nimi Adam Michnik, który – skoro już podjął się w znanym wywiadzie obrony polskiego hierarchy – powinien się do tej obrony lepiej przygotować merytorycznie. Nie on zaczął, ale znakomita większość znanych mi wypowiedzi na ten temat to deklaracje opinii bez osadzenia w faktach. Których, dzięki decyzji krakowskiego arcybiskupa i mimo wysiłków kilkorga dziennikarzy, w dającym się przewidzieć czasie nie poznamy (w tym sensie zwierzam się tutaj cały czas również ze swoich PRZECZUĆ, bo nawet nie PRZEKONAŃ).  
  8. O tym, co sądzę o obozie obecnej władzy, pisałem wiele razy i nie będę się powtarzał (a nic się w tej kwestii nie zmieniło). Natomiast w kręgach sympatyzujących z opozycją dominuje obecnie bardzo krzykliwy ruch antyreligijny. Będąc blisko niego ze względu na mój antyklerykalizm, zupełnie nie zgadzam się z tym ruchem światopoglądowo, a jego formy ekspresji i popularne hasła od kilku lat są dla mnie przykre i niemądre (religia jako najgorsze zło ludzkości, religia jako przyczyny wojen, odrzucenie katolicyzmu jako warunek odzyskania wolności osobistej, fałsz religii udowodniony przez naukę i tym podobne kocopały). Ponieważ równie niemądre i gorszące (choć oczywiście inne) hasła zaczęły dominować w moim Kościele, od ładnych paru lat nie uczestniczę w liturgii i staram się (przyznaję, że z niewielką skutecznością), rozwijać jakoś swoją duchowość, na gruncie Biblii OCZYWIŚCIE. Ale kiedy wszyscy się ze wszystkimi naparzają, jak w saloonie z kiepskiego westernu, ja z Biblią pod pachą wychodzę i siadam na schodkach, koło przywiązanych przed wejściem koni. Tu jest moje miejsce: właśnie je opisałem. W tym, co się dzieje, udziału brać nie chcę.  
(źródło: podlaskie24.pl)

Udostępnij


O mnie



  • Pełna zgoda.

  • Znakomity tekst!

  • Pierwsze zdanie i już nieprawdziwe założenie: „Kiedy orientuję się, że głównymi źródłami wiedzy o rzekomych występkach mistrza Karola Wojtyły i poniekąd protektora krakowskiej odnogi „katolicyzmu otwartego”, abpa Sapiehy, są źródła esbeckie”.
    Otóż każdy, kto obejrzał film wie, że to nie są główne źródła, a przedstawione na filmie faktyczne źródła, dokumenty (w tym listy, również Wojtyły), rozmowy ze świadkami itd.- to są w istocie główne źródła. Zapisy ubecji są co najwyżej punktem wyjścia do poszukiwania (I znajdowania) źródeł rzetelniejszych.
    Dyskredytowanie tematu przypisaniem mu jedynie ubeckiej proweniencji to kurska metoda nie przystająca do faktów.

  • „Odi profanum vulgus et arceo” – nic się nie zmieniłeś mój Horacy

  • Może: występków domniemanych, nie: rzekomych? Poza tym prawie wszystko się zgadza, ale vide wpis @Jarek Nat.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Premium WordPress Themes