W tej piosence było słowo „Missisipi”,
Dziś wiem tylko, że ją śpiewał zespół Slade.
Nic poza tym żaden z nas, nawet kumpel Andrzej K.,
Nie rozumiał z niej.
Siódma klasa, zbiory nagrań ulubionych,
Magnetofon MK-125.
Tajemniczy tytuł ten, pełen pragnień, pełen drżeń,
Brzmiał FAFARUŁEJ.
Słowo FAFARUŁEJ oznaczało wszystko to,
Słowo FAFARUŁEJ: to, co z głębi czasu szło.
Zaskrzypiały gdzieś drzwi,
słychać kroki, klamka drży
– Ciągle nic.
Sto tysięcy bardzo głupich wyobrażeń,
Jak wyglądać będą nasze Queens of Life.
(Ale nie wie żaden z nas, nawet kumpel Andrzej K.,
Jak się tańczy jive).
Słowo FAFARUŁEJ oznaczało wszystko to,
Słowo FAFARUŁEJ: to, co z głębi czasu szło.
Zaskrzypiały gdzieś drzwi,
słychać kroki, klamka drży
– Ciągle nic.
Wiem: na imię mojej żonie będzie Klara.
(Może także być Agnieszka – mówi on).
Naturalnie, z tyłu pies „Głos Wybrzeża” będzie niósł,
Gdy ją spotkam już!
Słowo FAFARUŁEJ oznaczało wszystko to,
Słowo FAFARUŁEJ: to, co z głębi czasu szło.
Zaskrzypiały gdzieś drzwi,
słychać kroki, klamka drży
– Ciągle nic.
Słowo FAFARUŁEJ oznaczało wszystko to,
Słowo FAFARUŁEJ: to, co z głębi czasu szło…
Ile można tak trwać? Wciąż czekając na to, co
Ma się stać.
11 kwietnia – premiera mojej nowej powieści pt. „Fafarułej czyli Pastylki z pomarańczy”. Wydawnictwo Wielka Litera. A powyższa piosenka to tekst z książki 🙂