Stanowisko, za którym w tych dramatycznych dniach się opowiedziałem, zaczęło być komentowane w sposób jeżący włos na głowie. Od rozmaitych ludzi, których znam i szanuję, dowiaduję się, że opowiadam się za moralnym symetryzmem, zacieram granice między dobrem a złem i zmierzam do zatarcia odpowiedzialności PiSu za śmierć Prezydenta Gdańska. Tymczasem wezwanie do walki z nienawiścią w życiu publicznym, przynajmniej to wezwanie, z którym się solidaryzuję, zakłada że:
- owszem, winy nie są rozłożone po równo – ja także mam wrażenie, że kampanii nienawiści nie zaczęła nasza strona konfliktu. Jednak rzeczywiście uważam, że w obecnych okolicznościach ustalanie, kto zaczął, jest marnowaniem energii na działanie chwilowo nieistotne, a na pewno przeciwskuteczne. Natomiast nie jest bez znaczenia, w jaki sposób odpowiadaliśmy dotąd na agresję. Część naszego gniewu da się usprawiedliwić sytuacją polemiczną; ale NIE WSZYSTKO.
- Nie jest prawdą, że moja niezgoda na czyjeś stanowisko musi być wyrażona językiem hejterów. Istnieje kulturalny sposób polemiki, nawet ostrej. Zdanie: „X. myli się, twierdząc, że to i tamto, a ponieważ myli się chronicznie od lat, wolno się obawiać, że stoi za tym zła wola” jest polemiką. Zdanie: „X., jak zwykle moralne karły jego pokroju, kłamie od lat” jest już początkiem hejtu; zdanie: „Wypieprzyć tego karła na Księżyc! ” jest hejtem w stanie rozkwitu. Wydaje mi się przerażające, że trzeba przypominać tę oczywistą różnicę.
- Zwolennicy obecnej władzy NIE SĄ SPÓJNĄ GRUPĄ i nie wolno im przypisywać hurtowo pogardy dla śp. Pawła Adamowicza, a tym mniej – satysfakcji z powodu jego śmierci. Owszem, i ja widzę po stronie władzy zachowania, które wydają mi się brnięciem dalej w budowanie klimatu pogardy i nienawiści (wydanie Wiadomości o 19.30 wieczorem po śmierci Prezydenta, internetowy wpis Wojciecha Cejrowskiego, w najwyższym stopniu niestosowne spóźnienie się na minutę ciszy w Sejmie przez Jarosława Kaczyńskiego, Beatę Mazurek i Ryszarda Terleckiego, i jeszcze kilka innych wydarzeń). Ale wśród ludzi, którzy popierają obóz Zjednoczonej Prawicy, są z pewnością także ludzie, których zabójstwo Pawła Adamowicza szczerze wstrząsnęło i którzy nie życzą sobie przemocy w życiu publicznym tak samo, jak my. W obecnym, bez wątpienia przełomowym momencie naszej historii, należy dogadać się z nimi, to jest z każdym, kto zgadza się na moralne minimum: koniec z hejtem, pogardą i nienawiścią, stop przemocy, także symbolicznej, bo prowadzi do przemocy fizycznej. Zapewne część naszych przeciwników politycznych to minimum odrzuci i wcale nie zamierzam tego wielkodusznie nie zauważać. Ale wolno ufać, że dla innej części to minimum jest oczywistością – i z nimi trzeba budować nowe obyczaje w sferze publicznej, zwłaszcza w internecie.
- Co najważniejsze: należy się uderzyć we własne piersi nie dlatego, że to przede wszystkim lub wyłącznie my jesteśmy winni, ale dlatego, żeby wszystkich innych uczestników życia publicznego skłonić do podobnego gestu. A bicie w piersi NIE SWOJE (sprawiedliwie, czy nie) jest, przy całym pozorze moralnego wzmożenia, bezpośrednią kontynuacją tego, co się w Polsce działo od lat. I czego straszne owoce już oglądamy.
- Są między nami fundamentalne różnice i one nie znikną. Trzeba sprawdzić, czy nie da się ich wyrazić w sposób cywilizowany. Całe to wezwanie, żeby wyhamować z nienawiścią, nie płynie z naiwnego optymizmu. Przeciwnie. Też się obawiam, że nam się nie uda (i że może mieć rację Stefan Chwin, wieszczący nieuniknioną katastrofę). Ale ja jestem pesymistą naprawdę i do głębi, a nie przy porannej kawie. Uważam, że alternatywą dla tej akcji jest, jeśli nie wojna domowa w sensie dosłownym, to seria coraz częstszych aktów przemocy w życiu publicznym i przyzwoity człowiek musi zrobić wszystko, żeby temu zapobiec, nawet jeśli własne szanse ocenia… skromnie. Jeśli chodzi o akty terroru indywidualnego w historii Polski, to po 1918 roku mamy serię trzech: 1922 Gabriel Narutowicz, 2010 Marek Rosiak, 2019 Paweł Adamowicz. Między pierwszym a drugim 88 lat, między drugim a trzecim 8 lat i 3 miesiące. Nie wymaga znajomości wyższej matematyki policzenie, że w tym ciągu następna wartość wynosi niespełna 10 miesięcy, a kolejna 27 dni. Nie twierdzę, że zjawiska społeczne dają się modelować tak prosto. Ale ten rachunek pokazuje skalę zagrożenia, przed którym stoimy.
- Zapewne spora część z nas pamięta fragment „Traktatu moralnego” Czesława Miłosza, którym zakończę. No więc moim zdaniem pora spojrzeć na niego jak na tekst przeraźliwie aktualny:
Nie jesteś jednak tak bezwolny,
A choćbyś był jak kamień polny,
Lawina bieg od tego zmienia,
Po jakich toczy się kamieniach.
I, jak zwykł mawiać już ktoś inny,
Możesz, więc wpłyń na bieg lawiny.
Łagodź jej dzikość, okrucieństwo,
Do tego też potrzebne męstwo.
(…)
Zbyt wieleśmy widzieli zbrodni,
Byśmy się dobra wyrzec mogli
I mówiąc: krew jest dzisiaj tania –
Zasiąść spokojnie do śniadania.
(źródło obrazka: paczaizm.pl)