W referendum irlandzkim wygrali zwolennicy pro-choice. Oczywiście szału dostała nasza paleoprawica. Ale i Watykan, zdaje się, zareagował na to nerwowo.

Aborcję, jak to kiedyś tu tłumaczyłem, mam za czyn drastyczny i moralnie dwuznaczny. Ale też trudno uwierzyć, że kobiety decydują się na niego ot, tak sobie. Zazwyczaj jest to efekt klasycznej sytuacji tragicznej, kiedy naprzeciw siebie stają dwie równorzędne wartości. Wybór, który zwolennicy opcji „pro-life” chcą uważać za jedyny możliwy, to heroizm. Prawo nie może zmuszać ludzi do heroizmu. Wolno nam namawiać (mężczyźnie trudno w tym zakresie „świecić przykładem”), wolno przekonywać, wolno mieć nadzieję, że „ja w takich okolicznościach zdecydowałbym inaczej”. Nie wolno natomiast odbierać drugiemu człowiekowi wyboru (w takiej sytuacji, gdy on niezależnie od podjętej decyzji poniesie pełną odpowiedzialność i koszty, a my rzucamy na szalę… nasze dobre samopoczucie). Nie należy też, jak sądzę, używać języka w duchu „mordowanie dzieci” etc., bo ani to skuteczne, ani dowodzące empatycznego zrozumienia, jak skomplikowane bywa niekiedy życie.

Dlatego nie zmieniając swojej opinii, że w idealnym świecie aborcji by się nie wykonywało, cieszę się z wyniku irlandzkiego referendum.

(obrazek ze strony pl.depositphotos.com)

Udostępnij


O mnie



  • Przyjąć z pokorą – to rozumiem, ale cieszyć się? Sam Pan przyznaje, że „na przeciw siebie stają dwie równorzędne wartości”. Dlaczego zatem cieszyć się, że jedną z nich pozbawiamy ochrony? Bo ta druga chce, ma taką możliwość, bo ma ku temu środki? Jeżeli przyznajemy arbitralność w takiej sytuacji (nie mówimy o sytuacjach skrajnych, jak gwałt czy uszkodzenie płodu), to czy możemy wymagać „heroizmu” w relacjach społecznych (niwelowanie nierówności socjalnych, poszanowanie praw jednostki, szacunek dla drugiego człowieka)? Skoro nie można zmuszać ludzi, żeby podejmowali trud wyjścia poza własną wygodę?

  • Po przeczytaniu tego wpisu odniosłem wrażenie, że katolicyzm to twórczość, wnoszenie czegoś od siebie, coś jak wymyślanie nowych trików iluzjonistycznych.

  • Jakbym nie miał warunków do dobrego wychowania dziecka, także ekonomicznych, to bym dokonał aborcji i nie uważał tego ani za 'moralnie dwuznaczne’ ani 'drastyczne’, bo człowiek to nie kilka czy kilkadziesiąt komórek ani kod genetyczny. Sprowadzanie człowieka do kodu genetycznego, to 'pomieszanie kategorii’ mówiąc językiem logiki (zdaje się, że średniowiecznej). Co więcej nie sądzę, żeby rozsądne było karanie kobiet także w przypadku szkodliwych dla dzieci zachowań po urodzeniu, bo nie sądzę, żeby tego rodzaju środki wychowawcze zadziałały. Fiksacja KK na tym temacie jest oczywiście przejawem wojny ideologicznej wokół totemu, co pokazuje poniekąd niebezpieczeństwo wpływu na prawo dowolnej instytucji ideologicznej, bo KK oczywiście nie jest jedyną, która ma swoje fiksacje, aczkolwiek w Polsce może najpopularniejszą. Generalnie wygląda, że rację miał Diogenes ze swoim sceptycyzmem wobec uzdrawiaczy świata.

  • Ja też cieszę się z wyniku irlandzkiego referendum. I zgadzam się, że idealny świat byłby światem bez aborcji, bo dzięki właściwej edukacji i powszechnie dostępnej antykoncepcji nie istniałyby niechciane ciąże. I że w naszym świecie, dalekim od ideału, powinna być dostępna, bezpieczna i rzadka, wbrew radykalnym feministkom, głoszącym hasła: „Aborcja jest OK”, „Let’s make abortion great again”, „kocham aborcję” i „aborcja to moje hobby”. Bardzo mnie niepokoi fakt, że przestrzeń między radykalnymi sloganami proaborcyjnymi, a skrajnie antyaborcyjną propagandą coraz bardziej się zawęża i coraz słabiej słychać głosy wyważone i umiarkowane.

  • Znam przypadek pewnego krzykacza w rewerendzie, który jeszcze w komunie grzmiał z ambony, ręce wznosił ku niebu niemal płacząc nad losem nienarodzonych. Wystawy straszne z widokami po aborcji robił. Jakoś tak LOS zrządził, że gosposia „zaszła”. Pech chciał, że mężatka. No….. i jakoś trzeba było… zaradzić…..
    Tak często sprawa wygląda w tzw. realnym życiu. Problem dla kościoła instytucjonalnego przejawiający się w rozdźwięku między hasłami a czynami będzie narastał. Ludzie nie są już tak ciemni jak chciałby Ojciec Zbieracz na różne tzw dzieła. Niestety realne postępowanie ludzi kościoła go niemal zabije. To smutne. Temat niby inny, ale nie do końca – można bez narażania się na śmieszność i bez strat w liczbie wiernych twierdzić, że się jest „za życiem”, a gdy chodzi o godne życie niepełnosprawnych uznać, jak bodaj arcy. Hoser, że się nie jest stroną. A kysz z taką predylekcją do życia !!

  • Jako w tym wypadku 'radykalna feministka’ mogę poinformować, że nikt nie głosi, że 'aborcja powinna nie być rzadka’, tylko że jest to sprawa sumienia kobiet, a nie oceny mediów, internetów, sądów, prokuratur, sąsiadów, ciotek, wujków, znajomków, polityków, przedstawicieli wspólnot religijnych itd. A to czy w wyniku decyzji kobiet aborcja występuje często czy rzadko nie jest kwestią narodowej hańby ani chluby. Chodzi tu o kierowanie się w decyzjach moralnych sumieniem, a nie medialną modą na rzekomą moralność wytworzoną za pomocą plotki i owczego pędu. Opowieści o 'drastyczności’ i 'moralnej dwuznaczności’ aborcji to moralny relatywizm.

  • @Faryzeusz:

    „Jako w tym wypadku ‚radykalna feministka’ mogę poinformować, że nikt nie głosi, że ‚aborcja powinna nie być rzadka’

    Owszem, są osoby, które głoszą to expressis verbis

    „Już nie: Nikt nie jest za aborcją. Nie znam nikogo, kto chciałby mieć aborcję. Aborcja powinna być legalna, bezpieczna i rzadka.” – Fragment artykułu z Wysokich Obcasów

    „W dyskusji o przerywaniu ciąży często słyszymy argumenty, że aborcja powinna być zakazana albo legalna, bezpieczna i rzadka. Zdarza się, że mówią to nawet lewicowe polityczki, aktywistki, ekspertki od praw reprodukcyjnych, zaprawione w bojach prawniczki. A ja nie chcę, żeby aborcja była rzadka.” – Natalia Broniarczyk, Codziennik Feministyczny

  • Witam.dla mnie sprawa wygląda tak dziecko w łonie matki jest człowiekm który ma takie samo prawo do życia jak dziecko narodzone więc zgodnie z kodeksem prawa ma pełną ochronę to że nie może się bronić tym bardziej powinniśmy go chronić.jest to sprawa podejścia do Życia…

  • Nasza „prawica” jest świętsza od papieża, a i przecież sam papież według ich aparatu pojęciowego jest „lewakiem” 😉

    A teraz już poważniej. Z praktycznego punktu widzenia dla mnie (osobiście) lepiej jest, że jak już kobieta chcę dokonać wyboru to zrealizuje go w swoim kraju, a przypadku biedniejszych osób z poszanowaniem procedur medycznych (niż w pokątnym podziemiu). Wydaje mi się (nie licząc tyc kilku skrajnych scenariuszów życiowych), że sama decyzja większy ma wymiar psychologiczny dla kobiet, choć ważny (może nawet ważniejszy) jest element edukacji seksualnej. Przywołując nawet stereotypową radykalną feministkę to nie słyszałem, żeby ktoś chciał traktował aborcje jako antykoncepcje. Nasz kler generalnie ma problem z aborcją (80% na tak osób do 30-roku życia w tym referendum) i trudno jest im zrozumieć, że w demokratycznym kraju gdzie teoretycznie jest 4% osób niewierzących ktoś może podzielać inny pogląd na pewne sprawy. Zawsze się dziwiłem moralnej krucjacie małej części katolików, którzy potępiają tych, którzy nie podzielają poglądów na aborcje. W tej sprawie, zgodnie z doktryną katolik ma proste sumienie, po co więc komplikować owe sumienie niekatolikom i innym współobywatelom? Naszemu kościołowi brakuje tu jakieś roztropności, ale na razie woli koncentrować się na budowie potężnych świątyń i prostym wpływaniu na rządzących niż wikłać się w prawdziwe duszpasterstwo, które mierzy się z realnymi problemami natury etycznej (nie licząc oczywiście marginalizowanego części „środowiska krakowskiego”). Wszystko wskazuje na to, że kościół będzie przerabiał u nas temat aborcji już po zmianach, które u nas prędzej czy później nastąpią. Być może zdołają się obudzić, gdy przyjdzie kolejny temat – eutanazja, o której już całkiem poważnie dyskutuje się na wyspach, we Francji i Szwajcarii.

  • Nie wiem, czy to uczciwe wobec Wielkiego Daru Życia pozostawiać kobiecie prawo wyboru czy dziecko w jej łonie ma prawo do życia. Kim to jest bowiem człowiek, żeby w prawo naturalne ingerował mając za drogowskaz tylko swój marny umysł, słabą wolę i lepsze lub gorsze dni. Pan Jerzy ujął ten problem w samej jego istocie: „czyn drastyczny i moralnie dwuznaczny”. Jeśli przyjąć, że reprodukcja jest prawem naturalnym to zakazywanie jej jest niemożliwe, ale karanie nie powinna być też kwestią ludzkiego prawa. Osoba dokonująca aborcji ponosi karę etyczną, moralną, czy karę za naruszenie praw boskich czy religijnych. Przyzwalanie na aborcję i dostęp do niej nie są dobrymi praktykami i może dlatego jednak powinny być pod kontrolą państwa, ale mądrego państwa.
    Mądre państwo zakazując aborcji stwarza bardzo dobre zaplecze dla niechcianych i chorych dzieci, dopuszczając aborcję stara się zniechęcić jak największą liczbę potencjalnych aborcji i stworzyć warunki dla kobiet które będą chciały mimo wszystko urodzić dzieci (zadbać zwłaszcza o stronę ekonomiczną).
    Ja mimo wszystko jestem konserwatywnym zwolennikiem życia dla nienarodzonych, ale przeciwnikiem karania kobiet i najbardziej drażnią mnie skrajne opinie zwolenników jednej czy drugiej postawy – takie nasze piekiełko.

  • Podzielam Pana zdanie i również cieszę się wynikiem referendum.Pozdrawiam serdecznie.

  • Jakoś mi trudno uwierzyć w szczerą radość z wyników referendum w Irlandii starszego bezdzietnego mężczyzny.

  • @Krzysztof

    Tu chyba nie chodzi o radość, tylko coś w rodzaju aprobaty, co do wyniku referendum.
    Ani wiek, ani ilość spłodzonych dzieci nie ma tu raczej znaczenia, natomiast jak widać ogromnie ważne jest posiadanie odpowiednich zdolności percepcyjnych i czytania ze zrozumieniem.

  • Mój wpis dotyczy ortografii. Przyznaję, że są słowa, których poprawną pisownię trudno mi zapamiętać. Ostatnio przyswoiłam sobie słowo „naprzeciw”. Czytając tekst Irlandia trochę się załamałam, gdyż jest ono napisane „na przeciw”. Czy kontekst,
    w którym jest to słowo użyte wymaga pisowni rozdzielnej?
    Serdecznie pozdrawiam,

  • @Katarzyna
    Kontekst niczego nie wymaga. Po prostu zrobiłem błąd, który poprawiam w te pędy. Dziękuję za zwrócenie mi uwagi!
    JS

  • W 60-milionowej Wielkiej Brytanii, dokonuje się prawie 200 tysięcy aborcji rocznie. Naprawdę uważa Pan, że w dostatnim i spokojnym kraju, z dużym wsparciem socjalnym i powszechną antykoncepcją, jest aż tyle kobiet w „tragicznych” sytuacji? Według mnie to wynikający z hedonizmu styl życia, w który aborcja jest rodzajem antykoncepcji.

  • @ Marcin
    1. Referendum było w Irlandii, a nie w Wielkiej Brytanii. To dwa rozmaite państwa. 2. Nie wydaje mi się, aby kobiety robiły sobie aborcję, gdyby miały możliwość jej uniknięcia. To nie obcinanie paznokci. Terminem „hedonizm” w tym kontekście posługujemy się zazwyczaj my – mężczyźni. 3. Argument ilościowy (że kobiet w tragicznych sytuacji jest mało) wydaje mi się trochę przerażający. Bo gdyby to była tylko nawet tylko jedna tragedia rocznie (a z pewnością jest ich więcej) – to co właściwie?
    Kłaniam się, świadom różnic między nami –
    JS

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Premium WordPress Themes