Zbierając myśli w punktach:
- Namawiałbym, żeby nie mówić, że „wygrała demokracja”. Jednym z warunków demokratycznych wyborów jest rzetelna praca mediów publicznych. Wobec nieustającej i doprawdy bezprecedensowej propagandy TVPiS, zniechęcającej do kandydata opozycji, nie wygrała żadna demokracja, tylko propaganda.
- Ale przyjęliśmy te warunki. Prawdę mówiąc nie mieliśmy wyjścia: bojkot TEJ edycji wyborów oznaczałby powiedzenie jasno, że PiSu nie odsunie się od władzy inaczej, niż za pomocą „kryterium ulicznego”. A to byłoby przedwczesne.
- Choć, uczciwie mówiąc, jestem prawie pewien, że tak się to właśnie skończy. PiS nie może sobie pozwolić na oddanie władzy. Gdyby nie telewizyjna propaganda, której uległo 10 milionów naszych rodaków (to stwierdzenie faktu, więc proszę mi nie mówić o „pogardzie”, raczej o współczuciu, że ludzie dali się do tego stopnia wprowadzić w błąd), w zanadrzu były jeszcze inne metody zablokowania kandydata opozycji. W tym sensie: nie stało się nic, czego nie można było przewidzieć, choć oczywiście gorzką pigułką jest, że działalność Jacka Kurskiego i jego ekipy wciąż wystarcza, żeby utrzymać władzę „demokratycznie”.
- Pozostają trzy lata, który to okres może się gwałtownie skrócić w wyniku przewidywanego kryzysu ekonomicznego. Wypada nam liczyć na Opatrzność, że przez ten czas nie stanie się nic, co nas definitywnie wyrzuci poza nawias UE i, tym samym, wrzuci znowu w orbitę Kremla.
- Gdyby ktoś pytał, dlaczego uważam, że PiS u władzy jest śmiertelnie niebezpieczny dla Polski, to rekapituluję: demontaż trójpodziału władzy (min. Ziobro), demontaż mediów publicznych i zapowiedź niszczenia mediów prywatnych (min. Czabański) – czyli docelowo kompletny system autorytarny (już jest, ale niekompletny); jawna niekompetencja w zarządzaniu kryzysem (min. Szumowski, min. Piontkowski); jawna niekompetencja w prowadzeniu polityki zagranicznej (min. Czaputowicz. prezydent Duda); liczne afery finansowe (Jarosław Kaczyński et consortes); wspieranie tendencji autorytarnych w społeczeństwie, kreowanie kolejnych grup jako wrogich wobec „narodu” (choć nie wiem, jak wobec podziału społeczeństwa 50/50 może dalej wyglądać narracja o „suwerenie” i walce z „dyktaturą mniejszości”); udzielanie i wdrażanie błędnych odpowiedzi na poważne pytania dotyczące wyzwań XXI wieku (nowe technologie, globalizacja, rozwarstwienie ekonomiczne społeczeństwa itd.); niszczenie kultury polskiej jako wynik tzw. „wymiany elit” (min. Gliński).
- Mimo wszystko, pamiętając o historii Polskiej z ostatnich lat siedemdziesięciu, można powiedzieć, że bywało gorzej.
- Co nie zmienia faktu, że będę niezwykle mile zdziwiony, jeśli ten okres smuty zakończą po prostu jakieś wybory (por. punkt 3).