Love Wola

Wczoraj musiałem pojechać na moją rodzinną Wolę. Do tej opowieści nie należy, jaki był powód. Ważne jest to, że od dawna, jeśli przekraczam linię Towarowa – Okopowa, to dlatego, że wybieram się odwiedzić moją matkę. Albo jadę na cmentarz wolski, czyli (w pewnym sensie) odwiedzić mojego ojca. A tym razem okazja była inna. W dodatku denerwując się, że się spóźnię, przyjechałem 40 minut za wcześnie – Warszawa zrobiła się pod tym względem nieobliczalna. Zaparkowałem zatem…

Czytaj dalej…

O tym, że nie decydujemy sami o sobie

Zostałem wciągnięty w miłą zabawę na facebooku: należy wybrać 10 najważniejszych dla siebie filmów i przez 10 dni je prezentować na swojej „ścianie”, a potem przekazać pałeczkę następnym graczom. Okazało się, że ograniczyć się do dziesięciu filmów nie jest tak łatwo; ja wprawdzie tę dziesiątkę wypisałem sobie zrazu bez namysłu, ale już chwilę potem miałem trzynaście tytułów, a wyhamowałem w końcu przy pięćdziesięciu. Po długich korowodach zredukowałem tę pięćdziesiątkę z powrotem do dziesiątki – prawie…

Czytaj dalej…

Przedstawić nieprzedstawialne

Kiedy zobaczyłem, jak to będzie rozegrane, nie wierzyłem, że się może udać. Przecież teatr to ruch, napięcie między postaciami, przeobrażanie przestrzeni, która rozciąga się między ciałami i przedmiotami, przestrzeni ograniczonej choćby umowną dekoracją. A tu: podest dla orkiestry – czterech wiolonczel, jak w Apocaliptyce, którą się ekscytowaliśmy przed laty – i miejsca dla sześciorga aktorów, zamknięte od strony widowni pulpitami, jakby i oni potrzebowali nut. Więc koncertowe wykonanie opery? „Rechnitz. Opery. Anioła zagłady”? A jednak…

Czytaj dalej…

Premium WordPress Themes