O tym, że nie decydujemy sami o sobie

Zostałem wciągnięty w miłą zabawę na facebooku: należy wybrać 10 najważniejszych dla siebie filmów i przez 10 dni je prezentować na swojej „ścianie”, a potem przekazać pałeczkę następnym graczom. Okazało się, że ograniczyć się do dziesięciu filmów nie jest tak łatwo; ja wprawdzie tę dziesiątkę wypisałem sobie zrazu bez namysłu, ale już chwilę potem miałem trzynaście tytułów, a wyhamowałem w końcu przy pięćdziesięciu. Po długich korowodach zredukowałem tę pięćdziesiątkę z powrotem do dziesiątki – prawie…

Czytaj dalej…

Jaka piękna katastrofa

Człowiek z wiekiem niestety stygnie. Mam na myśli nie tylko, a nawet nie przede wszystkim temperaturę ciała, ale emocji. Dla nowych doznań jest w przeszłości tyle punktów odniesienia, że od pewnego momentu w życiu tamte, dawne, zaczynają przeważać. Kiedyś drażnili starsi, mówiący: „No tak, niezła ta piosenka, ale gdzież jej do przebojów Sławy Przybylskiej”. Aż pewnego dnia słyszymy z przerażeniem, że stwierdzamy: „No tak, niezła ta piosenka, ale gdzież jej do przebojów Republiki”. I co…

Czytaj dalej…

Czy komedia muzyczna może być smutna i mądra?

Najpierw będzie usprawiedliwienie: kiedy Abba zwyciężyła w konkursie Eurowizji (wygrywając m.in. z Gigliolą Cinquetti i jej piękną piosenką „Si” – to były czasy, kiedy ów konkurs nie był jeszcze zdominowany przez niewart zapamiętania muzak), miałem dwanaście lat. Podczas następnej pięciolatki nie sposób było uniknąć potopu szwedzkich przebojów, od „Ring, Ring”, przez „Hasta maňana”, „Dancing Queen”, aż po „Thank you for the music” i „The Winner Takes It All”. Moja generacja nie miała specjalnie pola manewru,…

Czytaj dalej…

Winni

Czy kiedy pierwszy raz usłyszeliście historię Edypa, nie mieliście ochotę zawołać jak dziecko: „ale przecież on nie chciał!”? Etyka intencji często służy samousprawiedliwieniu; przy czym zazwyczaj, powołując się na nią, nie jesteśmy konsekwentni, bo kiedy ze złych zamiarów nie wyniknie nic konkretnie złego (a czasem, bo i tak się zdarza, niechcący wyniknie coś dobrego), nie oddajemy się bynajmniej wyrzutom sumienia. Tylko w najbardziej dramatycznych okolicznościach zdajemy sobie sprawę, że „dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane”. Duński…

Czytaj dalej…

W oczekiwaniu na „Eter”

Wyjazd na Mazury uniemożliwił mi skorzystanie z miłego zaproszenia na prywatny (na razie) pokaz najnowszego filmu Krzysztofa Zanussiego. Znajoma nie tylko facebookowa (z którą politycznie obecnie chyba wszystko mnie różni, a mimo to odczuwam do niej sympatię i szacunek – rzadka i przez to cenna kombinacja), czyli Agnieszka Romaszewska, napisała na FB, że „Eter”, bo taki tytuł nosi film, to „może jeden z lepszych w dorobku Reżysera”. Znając jedynie scenariusz i to niekoniecznie w ostatecznej…

Czytaj dalej…

Zimna wojna

Oglądanie filmu, który otrzymał jedną z najważniejszych nagród światowego kina (w Cannes za reżyserię), a jego polskiej premierze towarzyszyły zgodne wyrazy entuzjazmu recenzentów, jest sytuacją kłopotliwą. Pojawiają się w widzu oczekiwania, wyobrażenia, jakie i o czym to ma być, żeby w moim, widza, poczuciu nagroda i entuzjazm były uzasadnione. Dzieło stoi nieomal na straconej pozycji. Z drugiej strony, niezgodnie z wieloletnią już zasadą, nie chciałem czekać na wydanie dvd, tylko poszedłem do kina. Byłem zwyczajnie…

Czytaj dalej…

Pokot

Nie widziałem „Klątwy”, więc się nie wypowiadam (zdaję sobie sprawę, że to dziś ekstrawagancka postawa), natomiast widziałem film „Pokot” w reżyserii Agnieszki Holland. Do kina szedłem, mówiąc prawdę, z duszą na ramieniu. Jakkolwiek nie ma we mnie zgody na polowania i na traktowanie zwierząt jak rzeczy (choć mięso, uczciwie mówiąc, jadam), to nie da się ukryć, że w powieści „Prowadź swój pług przez kości umarłych”, w zemście za los zwierząt zabija się LUDZI, a my,…

Czytaj dalej…

Wspaniała książka z Krakowa

Ponieważ w poprzednim wpisie ponarzekałem sobie na Kraków, sumienie mnie trochę gryzie. I żeby jakoś to narzekanie zbalansować, dorzucę zachwyt nad książką w Krakowie wydaną. Dawno, dawno temu, w latach osiemdziesiątych, wyrzucony z Uniwersytetu Śląskiego Jerzy Illg (obecny szef wydawnictwa Znak) znalazł się w Szwecji. Tam zaś udało mu się z innym emigrantem, Leonardem Neugerem, dotrzeć do Andrieja Tarkowskiego, kręcącego właśnie swój ostatni (jak się okazało) film. Według surowej menadżerki reżysera rozmowa miała trwać pół…

Czytaj dalej…

O „Niebieskim”

Napisała do mnie MW przypominając, że na koniec Klubu Trójki, w którym rozmawiałem o twórczości Kieślowskiego, napomknąłem, że może na stronie internetowej wyjaśnię – czego nie zdążyłem zrobić podczas audycji – dlaczego tak lubię jego film pt. „Niebieski”. Rzeczywiście jest tak, że do tego filmu mam stosunek szczególny. Ta szczególność polega nie tylko na tym, że rzadko kinu zawdzięczam tak głębokie przeżycie, ale także na tym, że rozumiem (jak mi się wydaje), dlaczego wielu ludzi…

Czytaj dalej…

O czymś innym

[Kindze Dunin odpowiadam we wpisie z 16-01-2006.] Zdaje się, że jako klient salonu samochodowego jestem osobnikiem niekłopotliwym, za to nieco dziwacznym. Kiedy mój peugeot wyzionął ducha ze starości, poszedłem do najbliższego punktu sprzedaży peugeotów i korzystając z obniżki na modele z 2005 roku pokazałem palcem – biorę ten. Żadnych tam jazd próbnych, a już zwłaszcza przeglądania pism motoryzacyjnych i oddawania się marzeniom, że ma mieć dwanaście cylindrów, czerwony kolor, długą maskę i potężne błotniki… Samochód…

Czytaj dalej…

Premium WordPress Themes