Ostatnia prosta

Znooowu dwa tygodnie milczenia! Gdzie te czasy, kiedy pod starym adresem bywało (z rzadka), że zapisywałem notki codziennie! Ale mam poważne usprawiedliwienie. Lepsze niż zwolnienie od rodziców, niż L-4, niż wezwanie do sądu. Otóż jestem naprawdę na ostatniej prostej: jeszcze dziesięć, dwanaście stron i będę miał skończoną powieść. To w praktyce oznacza jakieś trzy, cztery wolne przedpołudnia. Których, nawiasem mówiąc, akurat ostatnio znowu mi brakuje. Ale przecież już były. Już został złapany tzw. rytm pracy….